Wraz z moim mężem, postanowiliśmy, że czas odłożyć na nowy samochód. Zgromadziliśmy już pewną sumę, ale na resztę liczyliśmy ze sprzedaży naszego obecnego auta.
Myjnia bezdotykowa i czyszczenie auta
Nie chciałam trochę go sprzedawać, bo sentyment do niego miałam, no ale nie było wyjścia. Ja miałam zająć się wystawieniem ogłoszenia. Najpierw potrzebowaliśmy jednak jakichś porządnych zdjęć. Nasz staruszek wymagał najpierw porządnego czyszczenia. Z pomocą przyszła nam myjnia bezdotykowa, więc wybrałam się tam, by zrobić maluchowi małe porządki. W końcu musi lśnić na zdjęciach, aby zwrócił uwagę potencjalnych klientów. Dużo osób zwraca uwagę na to, czy ktoś ze sprzedających dbał o swój samochód i w jakim jest stanie. Więc pojechałam na czyszczenie. Jak najlepsze wyposażenie do myjni bezdotykowej się ze mną zaprzyjaźniło już, bo z początku miałam problemy, jak w ogóle cokolwiek tam włączyć (tak, te kobiety…), to od razu zajęłam się szczotkami i czyszczeniem. Nie wyczuwałam w tym trudności, szczotka ciężka nie byłą, więc na spokojnie mogłam sobie tam docierać do każdego zakamarka. Cieszyłam się, że myjnia samoobsługowa jest niedaleko mnie, bo jak będę wracała, to przynajmniej mam mniejsze prawdopodobieństwo, że zdążę na tak krótkiej trasie na nowo pobrudzić auto. No ale chwila. Przecież mam aparat w telefonie i mogę zrobić zdjęcia od razu po czyszczeniu na powierzchni myjni. Jak czyściłam auto, to zauważyłam, że jest też taka opcja jak ochrona lakieru i spróbowałam się trochę z tym pobawić. Auto błyszczało jak bombki świąteczne i od razu zabrałam się do robienia zdjęć.
Odjechałam kawałek, żeby nie było widać napisu myjni i zajęłam się fotografowaniem świeżo wyczyszczonego i świecącego auta. Teraz nie ma bata, na pewno ktoś się odezwie, jak zobaczy takie cacko wypolerowane i bardzo eleganckie.