Kiedy Bartek rozbił się samochodem przeleżał w szpitalu prawie osiem miesięcy. To był dla niego bardzo trudny okres. Cały połamany zmagał się na zmianę z bólem i nudą.
Życie po wypadku daje nam całkiem inne spojrzenie na świat
W pewnym momencie uważał nawet, że nuda jest gorsza od całego tego bólu. Nie był przyzwyczajony do takiego leniwego trybu życia. Zawsze był bardzo aktywnym człowiekiem i bardzo trudno było mu się pogodzić z takim marnotrawstwem czasu. Próbował więc wykorzystywać go najlepiej jak mógł. Przeczytał sporo książek, jedną nawet próbował napisać ale szybko się poddał. Trochę grał w różne gierki zręcznościowe i logiczne, ale nudziły mu się po kilku godzinach. W końcu też bardzo zatęsknił do swojej nauki gry na gitarze. Niestety z połamanymi rękami nie dało się grać. Postanowił więc poszukać czegoś innego. Koleżanka zaproponowała angielski przez skype. Pomysł mu się zupełnie nie spodobał. Nigdy nie lubił się uczyć. W gruncie rzeczy uważał, że akurat leżenie w szpitalu ma tą jedną korzyść, że nie musi siedzieć w szkole. Ostatecznie nie miał jednak żadnego innego pomysł i nauka angielskiego przeszła. Uczył się w miarę dobrze, miał wystarczająco dużo czasu, żeby szlifować każdą lekcję do perfekcji. Z czasem brał tych lekcji coraz więcej, wszystko, żeby tylko zająć czymś głowę.
Po jakimś czasie angielski opanował na tyle dobrze, że przerzucił się na następny język. Ze szpitala wychodził jednak z ogromną ulgą. Wreszcie koniec tej męczarni, po miesiącach intensywnej nauki marzył już tylko o grze w kosza.